§ Sanchez Clara - Skradziona, zachomikowane (hasło 123)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ta historia rozgrywa się w latach 1987–1994, tak jak wiele innych
prawdziwych, długo ukrywanych historii, które zainspirowały życie
i świadomość postaci występujących w tej powieści.
„Do wszystkiego można przywyknąć. Gdy nic już nam nie pozostało”.
N
ATALIA GINZBURG
I. Gdzieś zagubiona
1. VERÓNICA
Na najwyższej półce szafy moich rodziców leżała teczka z krokodylej skóry
owinięta w koc, którego nigdy nie używaliśmy. Żeby ją zdjąć, musiałam przynieść
z suszarni aluminiową drabinkę i wejść na najwyższy stopień. Ale najpierw
musiałam odszukać wśród kolczyków, bransoletek i pierścionków w szkatułce na
biżuterię mojej matki kluczyk, którym otwierało się teczkę.
Nigdy nie przywiązywałam do niej większej wagi. Nawet mój ośmioletni brat
Ángel wiedział o istnieniu teczki, ale nie kusiło nas, żeby w niej szperać, bo
w środku nie było nic ciekawego: akt własności domu, książeczki szczepień,
dokumenty ubezpieczenia społecznego, licencja na taksówkę, wyciągi bankowe,
rachunki i dyplomy rodziców, a kiedy pójdę do liceum, trafi tam także moje
świadectwo. Od czasu do czasu ojciec zdejmował ze stołu w jadalni salaterkę na
owoce i otwierał teczkę, która rozkładała się na trzy części i nie mieściła się nigdzie
indziej, chyba że na kuchennym, gdyby się wszystko z niego uprzątnęło.
Ojciec poprosił mnie, żebym zbudziła go o piątej z poobiedniej drzemki. Nie
ogolił się, na znak, że zaczynają się wakacje. Wstał opuchnięty, przeciągnął się,
ziewnął, a potem otworzył szafę i zdjął teczkę: wyglądało na to, że zamierza
wykorzystać okazję, żeby przejrzeć papiery. Poszłam za nim korytarzem. Szłam za
jego owłosionymi nogami i kąpielówkami w paski sięgającymi do połowy uda. Urósł
mu kilkumilimetrowy zarost i przypominał jednego z tych lunatycznych ojców,
którzy wychodzili w weekendy z domów szeregowych na naszym osiedlu, mocowali
półki w garażu i myli samochód na wpół śpiący i odrętwiali. Mój ojciec zajmował
się wtedy myciem taksówki. Prawie wszyscy ojcowie z sąsiedztwa okazywali się
bardziej atrakcyjni, gdy szli do pracy i wracali, niż kiedy byli w domu, z tą różnicą,
że mój musiał być ponadprzeciętnie przystojny, bo kiedy przychodził po mnie do
szkoły, nauczycielki, matki innych dzieci, a nawet same dzieci pytały mnie: „To
twój ojciec?”. Jeśli chciałam gdzieś zwrócić na siebie uwagę, musiałam tylko
poprosić go, żeby ze mną poszedł. U jego boku nabierałam pewnego blasku. Jednak
mój ojciec nie miał za grosz poczucia estetyki i nie uważał się za nikogo
specjalnego. Nie zdawał sobie sprawy, że jest osobą, która podoba się innym,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]