=03=Siostry Beaufort-McMahon Barbara-GEORGIA, ROMANSE!!!

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
PROLOG
Georgia Beaufort wtargnħþa do biura niczym tornado. Wszystko sobie skrupulatnie
zaplanowaþa. Wystarczyþo tylko jeszcze przekonaę obu szwagrw.
Wiedziaþa, Ňe obaj sĢ niesamowicie uparci. JeĻli nie poprĢ jej planu, wrci do punktu wyjĻcia.
PoniewaŇ jednak optymizm byþ jednĢ z dominujĢcych cech charakteru Georgii, mocno
wierzyþa w to, iŇ caþa sprawa potoczy siħ po jej myĻli.
- Dzieı dobry - powiedziaþa z uĻmiechem na twarzy, pozdrawiajĢc swego ĻwieŇo
upieczonego szwagra, mħŇa Shelby. Chciaþa podkreĻlię swĢ pewnoĻę siebie oraz siþħ
przebicia. Patryk O'Shaunnessy byþ mistrzem w rozszyfrowywaniu ludzi, co, prawdħ mwiĢc,
jest nieodzowne w zawodzie prywatnego detektywa. WiedzĢc o tym, Georgia staraþa siħ
zachowaę kamiennĢ twarz.
- Hej, Patryk - pozdrowiþ go Raud Marstall, ktry wyþoniþ siħ zza plecw Georgii.
Obrciþa siħ do niego, a uĻmiech na jej twarzy Ļwiadczyþ o peþnym zadowoleniu i satysfakcji
z udzielonego wsparcia duchowego. Znaþa Rauda od szeĻciu lat, odkĢd oŇeniþ siħ z jej
najstarszĢ siostrĢ, Margot. Ufaþa mu i wiedziaþa, Ňe to odpowiedzialny mħŇczyzna, na ktre-
go wsparcie moŇna liczyę w trudnych chwilach. Byþ po uszy zakochany w Margot i okazywaþ
to na kaŇdym kroku. Zwþaszcza ostatnimi czasy, kiedy oczekiwaþa dziecka. Poza tym, to ona
pierwsza zainteresowaþa siħ losami ich ojca. Raud byþ wiħc od poczĢtku we wszystko
wtajemniczony.
Patryk staþ przy swoim biurku i patrzyþ na nich podejrzliwie. Nie przepadaþ za nagþymi, nie
zapowiedzianymi wizytami.
- Dzieı dobry. Z jakiegoŇ to powodu spotyka mnie ta niezwykþa przyjemnoĻę?
Raud, sam jeszcze nie wiedzĢc, co go czeka, wzruszyþ ramionami i spojrzaþ pytajĢco na swĢ
szwagierkħ.
- Na pewno chodzi o coĻ bardzo waŇnego i osobistego, gdyŇ zostaþem zobowiĢzany do
zachowania tajemnicy wobec Margot - powiedziaþ z celowo wyolbrzymionĢ pretensjĢ.
- O nie, coĻ czujħ, Ňe to kolejny precyzyjnie opracowany plan naszej kochanej Shelby
- rzekþ Patryk. - ņeniĢc siħ z niĢ, doĻwiadczyþem na wþasnej skrze, do czego jest zdolna i
powiem wam szczerze, Ňe jeĻli chodzi o rŇnego rodzaju wybiegi, to moja Shelby jest
prawdziwĢ perfekcjonistkĢ. - ZaĻmiaþ siħ przyjaŅnie. ProponujĢc swoim goĻciom, aby usiedli,
sam rozparþ siħ z bþogim wyrazem twarzy w ogromnym fotelu. - Wiecie, co wam powiem? -
dodaþ z namysþem. - JakoĻ mi siħ to wszystko nie podoba...
- No widzisz, to najlepszy dowd na to, Ňe wþaĻciwie wybraþeĻ zawd. Jak zwykle
potrafisz trafnie ocenię sytuacjħ - podsumowaþa Georgia.
Przysunħþa swoje krzesþo bliŇej biurka, po czym wyjħþa z torby grubĢ teczkħ. PoþoŇyþa jĢ
Patrykowi przed nosem i spojrzaþa na niego z oczekiwaniem.
- Poznajesz to? - spytaþa w przekonaniu, iŇ otrzyma potwierdzajĢcĢ odpowiedŅ.
Patryk jednak potrzĢsnĢþ gþowĢ, nie wiedzĢc za bardzo, o czym mowa.
- To sĢ przecieŇ akta dotyczĢce poszukiwaı naszego ojca. Pewnie juŇ zupeþnie o nich
zapomniaþeĻ, co? Shelby zabraþa je z twojego biura kilka tygodni temu - wytþumaczyþa
Georgia, rzucajĢc okiem na Rauda. Zaraz potem odwrciþa siħ znw do Patryka. - ZebraþeĻ
informacje na temat trzech mħŇczyzn - kontynuowaþa. - Caþa trjka podobna jest do Sama
Williamsa, naszego taty. Jak myĻlisz, czy duŇo czasu zajħþoby nam odwiedzenie kaŇdego z
nich? Chcħ, abyĻ wiedziaþ, Ňe naprawdħ mi na tym zaleŇy. Nie mogħ juŇ dþuŇej czekaę.
- Takie rzeczy wymagajĢ czasu, Georgio. Dobrze wiesz, Ňe to nie jest jedyna sprawa,
jakĢ siħ zajmujħ.
- Wiem, ale... Muszħ wiedzieę, czy nasza niedawno zmarþa babcia sþusznie oskarŇyþa
naszego ojca o morderstwo. Czy wþaĻnie z tego powodu porzuciþ rodzinħ, zanim jeszcze
przyszþam na Ļwiat?
Na jej twarzy pojawiþ siħ smutek. Georgia nigdy nie miaþa okazji poznaę ojca. Margot i
Shelby mogþy go przynajmniej wspominaę. Teraz, gdy pojawiþa siħ szansa, Ňe wreszcie speþni
siħ jej wielkie Ňyciowe marzenie, robiþa siħ coraz bardziej niecierpliwa.
Patryk spojrzaþ na Rauda i wzruszyþ ramionami.
- Wiem tylko tyle, Ňe upþynħþo juŇ ponad dwadzieĻcia lat od czasu, gdy widziano go
po raz ostatni. Mam za maþo informacji. To cud, Ňe zawħziþem poszukiwania do trzech osb.
Daj mi jeszcze trochħ czasu.
- Dobrze, rozumiem ciħ, ale zajmujesz siħ tĢ sprawĢ od poczĢtku czerwca. Teraz
mamy sierpieı. Jak dþugo to jeszcze bħdzie trwaþo? PrzecieŇ informacje, ktre posiadasz, w
peþni wystarczajĢ, aby uczynię ten ostatni krok. Nie mogħ pojĢę, dlaczego zwlekasz.
- Wiem, Georgio, ale potrzebujħ jeszcze kilku tygodni. W koıcu muszħ nie tylko
odwiedzię kaŇde z tych miejsc, ale przede wszystkim zaaranŇowaę prywatnĢ rozmowħ z
kaŇdym z tych mħŇczyzn. To wcale nie jest takie proste. OkaŇ jeszcze trochħ cierpliwoĻci.
- ýatwo ci powiedzieę - odparþa Georgia, szczerze rozŇalona. - Dla Shelby i Margot ta
kwestia nie jest teraz taka waŇna. Obydwie majĢ mnstwo innych spraw na gþowie; spraw
dotyczĢcych maþŇeıstwa, domu i nowo zaþoŇonych rodzin. Nie myĻl sobie, Ňe to potħpiam.
Wcale nie. Ale ja wþaĻnie ukoıczyþam kurs w szpitalu i mam duŇo wolnego czasu. - Spojrzaþa
najpierw na Rauda, potem na Patryka i uĻmiechnħþa siħ triumfalnie. - Chciaþam po prostu
przyĻpieszyę trochħ bieg wydarzeı. To wszystko.
- Aha, a w jaki sposb? - spytaþ Patryk ostroŇnie.
- JeĻli kaŇde z nas zajmie siħ jednym z interesujĢcych nas mħŇczyzn, bħdziemy znali
wynik Ļledztwa juŇ pod koniec tego tygodnia. Raud przecieŇ czħsto bywa sþuŇbowo w
Kalifornii, wiħc mgþby bez problemu sprawdzię, kim jest mħŇczyzna z Bourbank. Margot
nawet by siħ niczego nie domyĻliþa.
- A mnie siħ wydaje, Ňe zaczħþaby coĻ podejrzewaę - wtrĢciþ Raud.
- JeĻli bħdziemy postħpowaę ostroŇnie, z pewnoĻciĢ nic nie wyjdzie na jaw -
zapewniþa Georgia. - Ty, Patryku, mgþbyĻ pojechaę do New Jersey, a ja zrobiħ wypad do
Houston.
- Poczekaj, lepiej nie dziaþaę pochopnie. Sprawdzħ ich wszystkich raz jeszcze i dam ci
znaę.
- Czy ty nie rozumiesz, Ňe ja nie chcħ juŇ dþuŇej czekaę? Mam teraz kilka tygodni
urlopu, a potem znw muszħ wrcię do pracy. Pojadħ do Houston, skontaktujħ siħ z tym
mħŇczyznĢ, a przy okazji popluskam siħ w morzu i poopalam na plaŇy.
Raud spojrzaþ na Georgiħ z aprobatĢ i gþoĻno pstryknĢþ palcami.
- To wcale nie taki gþupi pomysþ - przyznaþ.
- To Ļwietny pomysþ! - krzyknħþa, nie kryjĢc euforii. JakŇe byþa mu wdziħczna, Ňe
poparþ jej plan.
- To mogþoby siħ udaę... - mruknĢþ w koıcu Patryk, dajĢc tym samym za wygranĢ.
- Na pewno siħ uda. A niby co moŇe nie wypalię? Czyli zgadzacie siħ mi pomc? -
Spojrzaþa na obu mħŇczyzn z nadziejĢ i nie czekajĢc na odpowiedŅ, kontynuowaþa: - Jak juŇ
mwiþam, ja mogħ siħ zajĢę Samem Williamsem z Houston. Musimy jedynie pozostaę w
kontakcie telefonicznym. No i tym sposobem, za tydzieı o tej porze dowiem siħ wreszcie, czy
jeden z tych trzech Samuelw jest moim tatĢ.
ROZDZIAý PIERWSZY
Georgia cisnħþa sþuchawkħ na wideþki, zerwaþa siħ na rwne nogi i zaczħþa energicznie krĢŇyę
po maþym pokoiku. Gniew i oburzenie dosþownie rozsadzaþy jĢ od Ļrodka. Po prostu nie
potrafiþa zrozumieę stanowiska tego mħŇczyzny. Podczas kiedy ona byþa spokojna i podawaþa
racjonalne argumenty, on zarzuciþ jej zuchwalstwo oraz ŇĢdzħ sukcesu za wszelkĢ cenħ. Miaþa
ochotħ krzyczeę ze zþoĻci. Z caþej siþy zacisnħþa rħce w piħĻci. Aby siħ uspokoię, podeszþa do
okna i wyjrzaþa na zewnĢtrz. Utkwiþa wzrok w zielonym paĻmie trawy, ktre nieco zdobiþo
ponure otoczenie motelu, wziħþa gþħboki oddech i przez jakiĻ czas nie wypuszczaþa powietrza
z pþuc. Przeanalizowaþa raz jeszcze zakoıczonĢ przed chwilĢ konwersacjħ, usiþujĢc
rozstrzygnĢę, co powinna powiedzieę inaczej, aby osiĢgnĢę lepszy skutek. WþaĻciwie nie
bardzo rozumiaþa, dlaczego jest taka wĻciekþa. Caþa siħ trzħsþa ze zdenerwowania, gdy pytaþa
jakiegoĻ zupeþnie obcego czþowieka w centrali o Samuela J. Williamsa. Poinformowaþ jĢ
rzeczowo, Ňe nie ma go chwilowo w biurze, a potem poþĢczyþ z kierownikiem firmy - Devem
Tolliverem. Przedstawiþa siħ i poczħþa wyjaĻniaę powd swego telefonu. Od samego poczĢtku
postħpowaþa uczciwie. Grzecznie wytþumaczyþa, iŇ od dþuŇszego czasu prbuje ustalię, czy
Samuel Williams przed dwudziestoma trzema laty mieszkaþ w Missisipi i czy jego ŇonĢ byþa
kobieta o nazwisku Beaufort. Dev Tolliver nie byþ jednak rwnie otwarty i uprzejmy, jak ona.
Wrħcz przeciwnie. PoniewaŇ wciĢŇ nalegaþ, aby Georgia zdradziþa, do czego sĢ jej potrzebne
tak szczegþowe informacje, powiedziaþa w koıcu, iŇ wszystko wskazuje na to, Ňe pan
Williams jest jej ojcem. Na wieĻę o tym po drugiej stronie sþuchawki rozlegþ siħ kpiĢcy
Ļmiech. MħŇczyzna w, najwyraŅniej podejrzewajĢc Georgiħ o najgorsze, zaczĢþ siħ
zastanawiaę, czy przypadkiem juŇ wczeĻniej nie wiedziaþa o chorobie Samuela. Wedþug niego
wszystko byþo jasne: prbowaþa zagrzaę sobie miejsce w jego firmie, aby dorobię siħ duŇych
pieniħdzy. Samuel Williams bowiem nigdy nie mieszkaþ w Missisipi. Oprcz tego
dowiedziaþa siħ tylko tyle, Ňe jak jeszcze raz oĻmieli siħ zadzwonię, zostanĢ o tym
powiadomione odpowiednie organa Ļledcze. Nadal brzmiaþo jej w uszach echo
wypowiedzianych przez niego sþw, a jej gniew ponownie zaczĢþ narastaę. Uderzyþa z caþych
siþ rħkĢ o blat stoþu, nie przestajĢc nerwowo przemierzaę pokoju. Pragnħþa jedynie dowiedzieę
siħ od tego aroganckiego i opryskliwego faceta, kiedy zastanie niejakiego Samuela Williamsa
w pracy. Chciaþa z nim tylko porozmawiaę... Opadþa powoli na þŇko. Zaczħþa wĢtpię w sens
caþej tej akcji poszukiwawczej. PrzecieŇ nie miaþa w rħku Ňadnego dowodu na to, Ňe Sam byþ
jej ojcem. Wiħc po co ta caþa wyprawa do Houston? Czþowiek, z ktrym rozmawiaþa przed
chwilĢ, byþ taki przeraŇajĢco pewny siebie, Ňe ogarnħþy jĢ wĢtpliwoĻci. A jeŇeli ten Samuel
faktycznie nigdy nie mieszkaþ w Missisipi? Byþa bliska pþaczu. MoŇe chociaŇ Patrykowi albo
Raudowi udaþo siħ odkryę coĻ bardziej obiecujĢcego. Postanowiþa, Ňe zadzwoni do jednego z
nich, zanim wpadnie w psychiczny doþek. Nie mogþa siħ teraz wycofaę. JeĻli zaĻ miaþoby siħ
okazaę, iŇ Ňadnemu z nich nie udaþo siħ znaleŅę osoby, ktrej szukali, pan Tolliver przekona
siħ na wþasnej skrze, Ňe Georgii nie da siħ tak þatwo spþawię. Wykrycie prawdy staþo siħ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • filmowka.pev.pl
  •