#167 Mikołaj Biernacki - Satyry I Fraszki(1), e-books, e-książki, ksiązki, , .-y
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
NR ID : b00208Tytu� : Satyry i fraszkiAutor : Miko�aj BiernackiSatyry i fraszkiZasady (rok 1878)Oddycha dla og�u,Jasno sw�j sztandar niesie:Waryacya! Waryacya!Ssie bli�nich bez skrupu�u,I coraz wy�ej pnie si�:Racya! Racya! Racya!Straci� i zlikwidowa�,Zosta� w jednej kapocie:Winny! Winny! Winny!Trzy razy bankrutowa�,Ma sk�ady, sklepy, krocie:Czynny! Czynny! Czynny!Uboga, g�odna wreszcie,Skrad�a bochenek chleba:Z�odziej! Z�odziej! Z�odziej!Skrad� milion - da� na kwe�cieA� tysi�c, wielkie nieba!Dobrodziej! Dobrodziej!Pisze, lecz piruet�wPrzed mitr� nie wyrabia:Zero! Zero! Zero!Autorem trzech pamflet�wNa temat: wiwat hrabia!Cycero! Cycero!Pracuje i oszcz�dza,Nie poi swe s�siady:Sknera! Sknera! Sknera!W sercu i w g�owie n�dza,Zaprasza na obiady:Wiwat! Et caetera...To zupe�nie inna kwestya (rok 1881)Ci ch�opi, to dziwna rasa:Odwieczny wstr�t do o�wiatyNic a nic w nich nie wygasa.Propagandy, systematy,Ankiety, stowarzyszenia...Wszystko idzie jak z kamienia.Wczoraj, chc�c obejrze� studni�,Id�... stoi ch�op przy chacie;Wi�c m�wi�: dobre po�udnie,Iwanie, c� tak dumacie?I gaw�dz�c z nim troszeczk�,Ofiaruj� mu ksi��eczk�.K�ad� w g�ow� jak �opat�,�e s� ciemni i niedbali,�e jedyny �rodek na to,�eby ksi��ki kupowali.�e to nie jest �aden zbytek,A przyjemno�� i po�ytek.W ko�cu pytam: C� Iwanie?A on m�wi z kwa�nym gestem,"To prawda, Wielmo�ny panie,Tylko �e ja g�odny jestem."G�odny! Co za dzika bestya!To zupe�nie inna kwestya!Wszystkim dogodzi� nie mo�na (rok 1881)�wiat ten jest siedliskiem n�dzy,Gdzie spojrze� to si� rozpar�a!Tak potrzebuj� pieni�dzy,�e djab�u-bym wydar� z gard�a.�ona w Ems, i to za cudze,Andzia m�wi, �e j� nudz�,D�ug�w po uszy,�yda i �zami nie wzruszy,Nie da, na naj�wi�tsze cele!Do licha, w �eb sobie strzel�!Nie, samob�jstwo w praktyce,Rzecz g�upia... tr�ci waryacy�...Nie ma co, �rodka si� chwyc�,Co dzi� jest ultima ratio.Jestem kasyerem, wi�c z kasy,Po�ycz�, a w lepsze czasyNapowr�t w�o��.A gdyby?... Wszystko by� mo�e...Ha, zrobi� jak pan Makary,Wzi�� grubo - adieu �wiat stary!B�dzie wrzask, wiem, mn�stwo os�bRyknie, �e to rzecz zdro�na...Ba, niech dadz� lepszy spos�b?Wszystkim dogodzi� nie mo�na.�ycie jest tak marn� chwilk� (rok 1889)�ycie jest tak marn� chwilk�,�e pragn�� wiele nie radz�,Mnie, gdyby fortuna tylkoDa�a wawrzyny i w�adz�,I renty ze dwa miliony,Ju� by�bym zadowolony.Ulic� d��y dziewczyna (rok 1890)Ulic� d��y dziewczyna,Dwaj j� �cigaj� m�odzie�ce,Nie laz�a im w �eb �acina,Cho� zlaz�y z twarzy rumie�ce.Czyni� kobiecie bezprawie,Jak lwy zuchwa�e skacz�ce...Nagle kto� z lask� si� zjawia,I lwy przekszta�ca w zaj�ce.Tak to ma, zacna natura,Na wszystko oko matczyne:Stworzy�a b�azna i gbura,Stworzy�a lask� i trzcin�.Gdy Hamlet cisn�� w twarz naturze (rok 1890)Gdy Hamlet cisn�� w twarz naturze"By� albo nie by�" pe�ne gracji,Rzecz pewna, �e mia� w sercu burz�;B�d� co b�d� by� on po kolacji.Gdyby by� g�odny, by�by raczej,Zamiast onego tragi-krzyku,Niemniej tragicznie, cho� inaczej,Zawo�a�: "dajcie mi befsztyku!"Tak to zawi�� kwestyj� bytu,Rozstrzyga prosta - apetytu.W maju w Warszawie... (rok 1893)W maju w Warszawie, w parku nad strumieniem,Siad�em, pragn�c nasyci� si� s�owiczym pieniem.Wyp�yn�� ksi�yc blady i luba ptaszyna,W�r�d uroczystej ciszy koncert rozpoczyna.Przeb�g, jakie� mi znane tony w przestrze� lec�...Ach, to mistrza Mascagni s�ynne Intermezzo,Grywane po ogr�dkach, wiecznie, co wieczora,Siad�o wreszcie w gardzio�ku le�nego tenora.Wsta�em, i nieprzepartym tkni�ty uniesieniem,Schyli�em si�, i w krzaki - paln��em kamieniem.Idylla male�ka taka (rok 1893)Idylla male�ka taka:Wr�bel po�yka robaka,Wr�bla kot dusi niecnota,Pies ch�tnie rozdziera kota,Psa wilk z lubo�ci� po�era,Wilka zad�awia pantera.Panter� lew rwie na �wierci,Lwa - cz�owiek; a sam, po �mierciStaje si� �upem robaka.Idylla male�ka taka.I (rok 1890)W pieluchach ucz� nas - muzyki,Szko�a nas uczy - Cycerona,�wiat uczy r�nej - gimnastyki,Ale rozumu uczy - �ona.IX (rok 1891)Spotka�em raz poet�. By� deszcz, szed� piechota,Oczy zwraca� ku chmurom, wzdycha�, by� natchniony.Ostro�nie! Zawo�a�em, bo wleziesz pan w b�oto,Patrz pod nogi i zagnij chocia� pantalony!XIII (rok 1891)Rzecz toczy si� o �onach: dwaj m�e zuchwali,Drwi� z tych, co przed zachceniem babskim ladajakiemChyl� rozum i wol�... wtem z przyleg�ej saliS�ycha� kroki ma��onek i... jak zasia� makiem.XVI (rok 1892)Miasto. P�noc. Kto idzie? - M�odzian bladolicy.Co go t�oczy? T�sknota albo rozpacz wielka.Idzie, idzie i znika na skraju ulicy.Koniec. To barw pe�na i tre�ci - nowelka.XXIII (rok 189?)Za z�otych dla poezyi czas�w Mickiewicza,Publiczno�� zachwyca�y: ksi�yc, �piew ptaszyny,Czu�a mowa w gaiku panny i panicza,Albo szlachetny rycerz bez l�ku i winy.Dzisiaj, pragn�c, a�eby wie�czy�a go chwa�a,Poeta wst�pi� winien na koniak do szynku,�piewa� dzieje m�odzie�ca, co krad� pryncypa�a,Albo stan duszy m�a, co wzi�� w pysk na rynku.XXIX (rok 1895)Panowie! Prawda? - Raj by�by ze �wiata,Rozkoszny spok�j ow�adn��by dusz�...Gdyby, ach, nie te g�upie systemata,Kt�re dowodz� - �e g�odni je�� musz�.XXXVII (rok 1896)Gdy t�um w spo�ecznej walce morduje i pali,Cnota si� od zbrodniczej odwraca swawoli,Ale sumienie wstaje, i k�adzie na szali:Godziny pijanej orgii i wieki niewoli.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]