ŁYSIAK WALDEMAR - ŁYSIAK NA ŁAMACH, E-books, Łysiak Waldemar
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Łysiakna łamachPrzedmowa wydawcySłowo ksią kowe zostaje na półce w wielu domach, słowo gazetowe ginie — po latach mo na je znaleźć tylkow zakurzonych zszywkach prasowych na półkach bibliotek publicznych. Dlatego warto ocalać perły publicystyki.Kierując się tym przekonaniem, prezentujemy wybór dziennikarskich tekstów znakomitego pisarza, bez wątpienianajpoczytniejszego w Polsce w ostatnich latach. (Dowiodły tego niezbicie wszystkie bez wyjątku publikowaneostatnio sondy bibliotekarskie i księgarskie,vide„Polityka” 25 IX 1982 czy „Kurier Polski” 4 I 1983, oraz liczneogłoszenia w prasie: „Wszystkie dzieła Waldemara Łysiaka kupię”).Pisarz, publicysta, wykładowca wy szej uczelni, dr Waldemar Łysiak jest autorem znanym czytelnikom prasyz licznych artykułów i wywiadów (po jego dane biograficzne odsyłamy do „ankiety personalnej”, którą wypełniłdla „Przekroju” — przedrukowujemy ją w rodziale „Wywiady”). W tomie, który właśnie oddajemy do rąkczytelnikom, interesuje nas wyłącznie Łysiak na łamach gazet i pism. Barbara Kanold nazwała Łysiaka obecnegona łamach prasowych: „Wielką, pasjonującą osobowością w gatunku publicystyki zajmującej się kulturą, literaturą,historią. Czyta się go jednym tchem” („Dziennik Bałtycki” 17 — 20 IV 1981). Juliusz Foss pisał: „WaldemarŁysiak, znakomity autor interesujących i niewiarygodnie wszechstronnych tekstów, jest jednym z nielicznychautorów, przy czytaniu którego ręce mi opadają; opadają z szacunku, mo e nawet z zazdrości... Jak piekielnie du odobrej techniki pisarskiej!... No i powiedzcie, czy nie ma szamaństwa w tym, czy nie ma zwyczajnych czarów, jeślinawet zawodowiec musi spojrzeć na to z szacunkiem, zresztą tym większym, kiedy pomyśli, z jaką regularnością iczęstotliwością Waldemar Łysiak bierze pióro do ręki i to pióro jakby samo mu posuwało się do przodu...”(„Walka Młodych” 6 V 1979). W poświeconej najwybitniejszym pisarzom polskim i obcym ksią ce „Konstelacje”(Warszawa 1980), autor, Krzysztof Narutowicz, w rozdziale poświęconym Łysiakowi stwierdził, i tekstypublicystyczne Łysiaka „mo na czytać na dziennikarskich seminariach — jest to klarowny, intensywnie barwionypreparat, pokaz kunsztu: tak się opracowuje konstrukcję, komponuje składniki, tak się dawkuje informację inapięcie, eby to było czytane (...) Paradoksalne, e Łysiak, obecny we wszystkich liczących się pismach, autortekstów mistrzowskich, w rozmowach określa dziennikarstwo jako gatunek podrzędny. Honoruje wyłącznieksią ki...”. Rzeczywiście — kilkakrotnie w wywiadach Łysiak wyra ał się o publicystyce z odcieniemlekcewa enia, twierdząc, i traktuje ją jako margines swej twórczości, jako działalność wyłącznie zarobkową, i ejedynie dla swoich prac literackich rezerwuje „morderczą pracę nad słowem”. Tak jakby bał się być posądzonym odziennikarstwo. Lecz jak słusznie zauwa ył Narutowicz: „Nawet pisząc powieść-rzekę czy poemat liryczny Łysiakzawsze będzie urodzonym dziennikarzem, tak jak dziennikarzem był Mackiewicz. Tamten te bywał niesłychaniepoetyczny i troszeczkę anachroniczny, i strasznie kochał legendę”. Równie z Catem-Mackiewiczem, a tak e zMelchiorem Wańkowiczem porównano Łysiaka w „Faktach” (28 XI 1978), uznając go za spadkobiercę tychświetnychpisarzy, którzy parali się urnalistyką.Za wszystko, co powy ej, starczy zresztą fakt, e niektóre artykuły prasowe Łysiaka sprzedawano na czarnymrynku po kilkaset złotych, jak o tym informowała prasa, m. in. bo onarodzeniowa „Panorama Północy” w 1979roku.Prezentujemy poni ej wybór tekstów prasowych Waldemara Łysiaka z lat siedemdziesiątych i z początkuosiemdziesiątych. Z kilku przyczyn nie było łatwo dokonać tej selekcji. Pierwszą trudność stanowiła spora liczbaowych artykułów i felietonów Łysiaka, który, nie będąc etatowym publicystą (jedynie w „Architekturze” i w„Literaturze” był przez pewien czas współpracownikiem ryczałtowym), pisywał jako tzw. „autor%zewnątrz” nazamówienie wielu pism*; miał te przez kilka lat stałe felietony we wkładce architektonicznej „Kultury”(podpisywał je: Archibald), w „WTK” („Polonica kieszonkowe”) i w „Stolicy” (tzw. „poletko z bykiem”, odgraficznego symbolu tych felietonów, pokazującego byka atakowanego szpadą).Względy objętościowe sprawiły, i musieliśmy zrezygnować ju nie tylko z wielu cennych pozycji, lecz nawetz całych działów gatunkowych (m. in. nie przedrukowujemy pasjonujących reporta y Łysiaka z kilkunastuegzotycznych krajów; zamieszczał je w „Kontynentach”, „Przekroju”, „Dookołaświata”,„Perspektywach”,„Razem”, „Myśli Społecznej” i innych tygodnikach ilustrowanych).*Na ogół pod własnym nazwiskiem; w nielicznych przypadkach u ywał pseudonimów: Wojciech Kowalewski (w„Literaturze"), Archibald (w „Kulturze"), Valdemar Baldhead (nowele drukowane w „Perspektywach") i Rezerwowy Ł. (w„Literaturze").Drugą trudność stanowił problem naukowej hermetyczności pewnych publikacji (zwłaszcza w „Architekturze”i w „Ochronie Zabytków”) — zrezygnowaliśmy z pozycji wąskospecjalistycznych, zbyt trudnych dla nieobznajmionego z daną dziedziną czytelnika.Wreszcie trzeci kłopot to fakt, e wiele z najcenniejszych pozycji publicystycznych Łysiaka, jak choćby tekstyo sztuce (na czele ześwietną,przedrukowaną w kilku krajach analizą sztuki XX-wiecznej pt. „Quo vadis ars?”) czyeseje historyczne (z takimi rewelacjami jak „Prawo błazna” czy „Zbrodnia i kara”) — weszło ju do jego ksią ek, aprzyjęliśmy zasadę, e przedrukowujemy tylko artykuły nigdy przedtem nie publikowane w formie ksią kowej.Wszystkie przypisy w tym zbiorze pochodzą od wydawnictwa. Skróty dokonane przez wydawnictwo (za zgodąautora) w przedrukowanych publikacjach zaznaczone są znakiem: (...) i dotyczą wyłącznie tekstów WaldemaraŁysiaka. Natomiast oznaczone tym samym symbolem skróty w cytatach czerpanych przez autora zwykorzystywanych przezeńźródeł,są jego dziełem. Chcąc jednocześnie zaprezentować próbkę talentu graficznegoautora, rozpoczynamy wkładkę ilustracyjną od dwóch jego rysunków, którymi opatrzył swój reporta z aukcjiantykwarskiej w Warszawie („Stolica” 16 XI 1969); zamieszczamy te narysowany przez Łysiaka jednorazowysymbol jego felietonu w „Stolicy”, którym zastąpiono w Dniu Kobiet stały symbol z bykiem (do tekstu „Korzenieemancypacji”)*.I jeszcze ciekawostka: kiedy i gdzie Waldemar Łysiak po raz pierwszy pojawił się na łamach prasy?Najdociekliwszy szperacz w rocznikach gazet nie potrafiłby odpowiedzieć na to pytanie, a my nie uczynilibyśmytego bez pomocy autora. 30 sierpnia 1957 roku młodzie owy tygodnik „Przygoda” opublikował wynikiogólnopolskiego konkursu historycznego dla młodzie y, w którym wzięło udział kilka tysięcy chłopców idziewcząt. Przyznano 28 nagród i wyró nień. Zwycię ył, zdobywając 1 nagrodę (radioodbiornik), 13-letniWaldemar Łysiak z Warszawy.*Patrz rozdział „Szyderstwa"Architekturai budownictwoZacznijmy od sztuki budowlanej, gdy Waldemar Łysiak jest z wykształcenia architektem, absolwentemwydziałów Architektury Politechniki Warszawskiej i Uniwersytetu Rzymskiego. Opublikował dziesiątki artykułówi felietonów na tematy architektoniczne, jako jeden z pierwszych (a w niektórych przypadkach jako pierwszy)krytykując ostro wszystkie niedomogi tej dziedziny w Polsce (system osiedlowy, wielką płytę, estetykę,normatywy, stosunki między trzema partnerami: inwestorem, projektantem i wykonawcą, itd.) oraz naświecie(zuniformizowanie architektury globu, wady drapaczy chmur itd.). Pisał te o wielkich architektach XX wieku,Gaudim („Architektura” nr 3, 1973), Le Corbusierze („Kultura” 22 VIII 1976), Wrighcie („Kultura” 8 IV 1979)czy Buckminster Fullerze („Architektura” nry: 4/5, 1970; 5/6 1973, „Perspektywy” 11 XII 1970). Wmonograficznych artykułach prezentował najwybitniejsze realizacje naszego stulecia. W kilkuletnim cykluartykułów na łamach „Myśli Społecznej” analizował budownictwo sakralne lat powojennych (obszerne zbiorczeopracowanie ukazało się w „Zeszytach Naukowych PAX-u” nr 3, 1974). Inne jego analizy i syntezy dotyczyłyarchitektury sportowej („Architektura” nr 5/6, 1972), architektury lotnisk („Architektura” nr 3, 1972), systemówkomunikacji miejskiej („Architektura” nry: 11, 1970; 2, 1973; 8/9, 1973) oraz projektów futurologicznych (licznepublikacje w „Architekturze”, w tygodnikach ilustrowanych, zwłaszcza w „Perspektywach” 24 XII 1971, 20 XII1974, 28 III 1975, 26 XII 1975, artykuł o japońskich metabolistach w „Kontynentach” nr 5, 1972, obszernasynteza w „ yciu i Myśli” nr 2, 1970). Na uwagę zasługiwał „Rys dziejów architektury powojennej” (polskiej)opublikowany w kilku kolejnych numerach „Stolicy” w listopadzie i grudniu 1981.Publikacje w bran owym miesięczniku „Architektura”, którego redaktorem-współpracownikiem był Łysiakprzez kilka lat, przeznaczone były dla fachowców (urbanistów, architektów, studentów architektury) — dlaczytelnika spoza bran y architektonicznej byłyby one zbyt hermetyczne. Dlatego z bogatego dorobkupublicystycznego Łysiaka na tematy architektoniczne wybraliśmy trzy pozycje z tygodników: jedną poruszającąproblem ogólnoświatowy i dwie dotyczące naszych polskich kłopotów.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]