ŁYSIAK WALDEMAR - SELEKCJA, E-books, Łysiak Waldemar
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Waldemar Łysiak – Selekcja
1
1.
DALLAS. Poniedziałek rano.
W pokoju stoi mężczyzna ubrany na sportowo. Wchodzi sekretarka anonsując gościa.
SEKRETARKA
- Pan Giovanni Testa.
VITTORIO MATTA
- Słucham pana?
TESTA
- Szef pana wzywa, don Vittorio. Czwartek, godzina 19:00.
VITTORIO MATTA
- Jak się czuje?
TESTA
- Bardzo źle. To będzie ostatnie wasze spotkanie, don Vittorio.
VITTORIO MATTA
- Dziękuję panu.
2.
BOSTON. Wtorek rano.
Kobieta i mężczyzna siedzą przy suto zastawionym stole. Obok stoi Testa.
F. BUONAFORTUNA
- Tylko my?
TESTA
- Niestety nie, don Franko. Szef się jeszcze nie zdecydował.
Wzywa was trzech. Życzę sukcesu.
3.
SAN FRANCISCO. Środa rano.
Biurowiec. Sekretarka podsłuchuje przez włączony intercom toczącą się w gabinecie rozmowę.
TESTA
- ... i proszę pamiętać, don Giuliano, że trzeba zawrócić z drogi,
gdyby ktoś was śledził.
G. GRAMSCI
- Nie musisz mi o tym przypominać.
TESTA
- Wiem, don Giuliano. Ja tylko wykonuję rozkazy. Szef kazał mi
przypomnieć o tym, każdemu z was trzech.
G. GRAMSCI
- A ilu chłopców z obstawy można wziąć?
TESTA
- Tylko jednego. A więc w czwartek wieczorem, don Giuliano.
Sekretarka wyłącza interkom, po chwili obaj mężczyźni wychodzą z gabinetu
.
2
Waldemar Łysiak – Selekcja
G. GRAMSCI
- Mmm ... . Do zobaczenia.
4.
NOWY JORK. Podziemny garaż. Środa wieczorem.
Na podjeździe stoi samochód z wyłączonymi reflektorami. W środku dwóch mężczyzn, jeden za
kierownicą, drugi za siedzeniem pasażera. Z ciemności wyłania się młody człowiek, podchodzi do
auta.
PASAŻER Z TYŁU
- Wejdź i nie chowaj rąk do kieszeni.
Gość siada koło kierowcy, po czym zostaje obezwładniony chwytem za szyję przez pasażera z tyłu
i szybko obszukany. Po chwili jego pistolet zmienia właściciela.
PASAŻER Z TYŁU
- Buldog. Magnum 357, szefie.
KIEROWCA
- Uuu... Dziewiątka, synu, to niebezpieczna zabawka. Nie boisz się
tego nosić na brzuszku.
GOŚĆ
- Mam zezwolenie.
KIEROWCA
- No jasne. Tylko zapomniałeś je zabrać z domu. Jakie nazwisko
jest na tym zezwoleniu?
GOŚĆ
- Nazywam się Cipriani. Marco Cipriani.
KIEROWCA
- No jasne. Cipriani, albo podobnie.
CIPRIANI
- Inspektorze, jak pan będzie mi tak dopieprzał, to gówno się pan
dowie.
INSPEKTOR
- Dowiem się synku, dowiem się, bo ja tu jestem od dowiadywania
się, a ty przecież po to dzwoniłeś, abym się dowiedział, nie? No
nie denerwuj się, nie masz jeszcze powodu. Papierosa?
No...To teraz mów, co miałeś nam powiedzieć.
CIPRIANI
- Chce pan mieć szefa mafii, inspektorze?
INSPEKTOR
- Którego?
CIPRIANI
- Głównego, na całe Stany. Cappo di tutti Capi. A ściślej mówiąc,
dwóch szefów, bo stary umiera i ma wybrać nowego. No, więc
jak, chce pan, czy dalej gramy?
INSPEKTOR
- Jasne, że chcę. Chcę być nawet prezydentem.
Waldemar Łysiak – Selekcja
3
CIPRIANI
- Ale pan nim nie będzie, a szefa wszystkich rodzin mafijnych
w Stanach może pan mieć, dzięki mnie. Za milion dolarów
w gotówce.
INSPEKTOR
- W porządku, synu. Oczywiście wypłata z góry a dopiero potem
nam go przyprowadzisz, hm...?
CIPRIANI
- Nie. Najpierw wy ich aresztujecie, ale nie będziecie ich mogli
trzymać a tym bardziej skazać, bo nie macie jak zwykle
dowodów. Dowody dostarczę ja, na przerzut i handel
narkotykami. Najpierw część, a jak zapłacicie, resztę.
INSPEKTOR
- W porządku, synku, kupuję, ale powiedz mi najpierw, kto jest
obecnie Cappo di tutti Capi?
CIPRIANI
- Tego nikt nie wie, panie inspektorze, ani wy, ani większość
członków mafii, tylko kilkanaście osób z samej góry. Wiem
natomiast, że trzej szefowie regionalni: szef wschodniego
wybrzeża – Buonafortuna, zachodniego – Gramsci i boss na stany
południowe – Matta, mają się spotkać jutro o 19:00 u szefa
szefów, żeby wyznaczyć jednego z nich następcą.
INSPEKTOR
- Gdzie?
CIPRIANI
- Gdzie? Gdybym wiedział gdzie, to bym znał również jego
nazwisko. To, co panu powiedziałem, to więcej niż mógł pan
oczekiwać, bo wystarczy, że będzie pan śledził tych z Bostonu,
Dallas i Frisco, a trafi pan do miejsca, gdzie jest numer jeden.
INSPEKTOR
- Nie ucz mnie, synu, nie ucz. Wiem, co mam robić. Interesuje
mnie jeszcze jedna sprawa, dlaczego ty to robisz?
CIPRIANI
- Powiedzmy, że dla forsy inspektorze.
INSPEKTOR
- Powiedzmy, że między loterią a grą w zdradzanie mafii jest jedna
mała różnica: ta, że na loterii ma się jakąś szansę, dlatego nie
pieprz mi, że chcesz zarobić na trumnę ze złota. No, więc
dlaczego?
CIPRIANI
- Powiedzmy, że bawię się w hrabiego Monte Christo i mam do
tego powody. Jeśli uda mi się zemsta, to mogę zginąć. Rozumie
pan, inspektorze?
INSPEKTOR
- No, nie za bardzo, ale powiedzmy, że ci wierzę, tyle, że musisz
nam już teraz, do jutra w południe, dać tyle dowodów przeciwko
tym trzem, żebym mógł ich aresztować w domu ich szefa.
4
Waldemar Łysiak – Selekcja
CIPRIANI
- Dobrze. Zadzwonię do was rano i powiem, gdzie jest koperta
z taśmą magnetofonową.
INSPEKTOR
- Będzie dla ciebie lepiej, jeśli to naprawdę zrobisz, synu. No to
dogadaliśmy się. Nie bój się, nie będziemy ciebie śledzić.
CIPRIANI
- Będzie lepiej jak pan dotrzyma tego słowa, inspektorze, a teraz
oddajcie mi spluwę i odjedźcie w drugą stronę.
INSPEKTOR
- Jimmie.
Cipriani odbiera broń i odchodzi. Inspektor cofa taśmę, na której nagrywał rozmowę.
CIPRIANI
-
„Będzie lepiej jak pan dotrzyma tego słowa, inspektorze, a teraz
oddajcie mi spluwę i odjedźcie w drugą stronę.„
INSPEKTOR
-
W porządku Jimmie, jak wrócimy na komendę powiadomisz
chłopców w Dallas, Bostonie i Frisco, żeby natychmiast obstawili
domy tych trzech i mieli ich na oku. Mają być stale z nami
w kontakcie.
JIMMIE
- Obudzimy ich szefie, będą wściekli.
INSPEKTOR
-
Tak, zgadza się, ale na razie mam to gdzieś. Robi się cholernie
późno. Cała nadzieja w tym, że tamci trzej wyruszą w podróż
dopiero jutro rano.
5.
NOWY JORK. Okolice garażów. Noc ze środy na
czwartek.
Cipriani wchodzi do pomieszczenia i nadziewa się na lufę pistoletu
.
MILDWAY
- Wyjmijswoją broń i pamiętaj, że mój palec jest szybszy. Powoli,
bardzo powoli. Dwoma palcami za kolbę. Upuść na ziemię.
Kopnij go!
CIPRIANI
-
Kim jesteś?
MILDWAY
- Kaczorem Donaldem. Nie widać?
CIPRIANI
- Czegochcesz?
Waldemar Łysiak – Selekcja
5
MILDWAY
- To nie ja chcę, to ci, co mi płacą. Chcę wiedzieć ile wypaplałeś
policji.
CIPRIANI
- Zwariowałeś, człowieku?
MILDWAY
- Widać, że mamusia nie oduczyła cię kłamać. Powiem ci coś
w sekrecie, twoja koleżanka była nieostrożna. Wiemy, że wczoraj
zadzwoniła do ciebie i nagadała ci różnych bzdur. Pytanie, co ty
powiedziałeś policji?
CIPRIANI
- Byłem w kinie, z policją się nie zadaję.
MILDWAY
- To dobrze, znaczy, że masz jeszcze te taśmy, o których
wspomniała twoja koleżanka. Oddaj je!
CIPRIANI
- Gówno! Nie dostaniecie tych taśm. Te taśmy to gwarancja
mojego bezpieczeństwa. W jeden dzień po mojej śmierci znajdą
się w rękach glin a wtedy kilku bogatych panów pójdzie do
pierdla na całe życie.
MILDWAY
- Blefujesz gnoju. Masz te taśmy. Tutaj je masz.
CIPRIANI
- Tak myślisz? No to je znajdź, nie będę ci przeszkadzał. Cześć,
amigo.
MILDWAY
- Nigdziesię stąd nie ruszysz. Powiedziałem.
CIPRIANI
- Nie? To zobaczymy. No, strzel mi w plecy cwaniaczku a potem
powiedz tym, co ci płacą, że przez twój szybki palec będą musieli
pokiblować dożywotnio w San Quentin albo jakimś innym
pierdlu. Podziękują ci za to. Adios, amigo.
Cipriani odchodzi, lecz drogę zachodzi mu drugi facet.
DRUGI GOŚĆ
- Śpieszysz się gdzieś, amigo. Nie trzeba, mamy czas.
6.
NOWY JORK. Noc ze środy na czwartek.
Komisariat. Na ścianie wyświetlane są slajdy.
POLICJANT
-
Frank Buonafortuna. W młodości dwukrotnie karany, potem na
dość długo zniknął. Pięć lat temu podejrzany o współudział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]