Śpiewająca lipka Bajki słowian zachodnich, Ksiązki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
�piewaj�ca lipkaBajki S�owian ZachodnichO Janku, Aniczce i o liskuDzia�o si� to nie wiadomo kiedy, gdzie� w siedemdziesi�tej si�dmejkrainie, za czerwonym morzem i z tamtej strony szklanej g�ry, gdzie wodasypie si� jak piasek, a piasek p�ynie jak woda, tam, gdzie dachy kryj�po�ciami s�oniny, a p�oty splataj� z kie�basek. W takiej to krainie �y�pewien ubogi wie�niak, a mia� dwoje dzieci: ch�opcu na imi� by�o Janko, adziewczynce Aniczka. �yli i utrzymywali si� z ma�ego poletka za cha�upk�.Rodzice tak m�wili do dzieci:- Tu orzcie, tu siejcie, i niech was �ywi ta ziemia!xxDziewczynka, m�odsza, mia�a oko�o dziesi�ciu lat, ch�opiec mia�czterna�cie, gdy umarli im rodzice. Wtedy Aniczka powiedzia�a do brata:- Braciszku, zostali�my sami, b�dziemy teraz tak �y�, jak nam przykazalirodzice: b�dziemy ora� i obsiewa� nasz� rol�, a ona b�dzie nas �ywi�.Pewnego razu, gdy pracowali w polu, przybieg� do nich lisek.- Szcz�� Bo�e, Janku i Aniczko! Jak idzie robota?Wtedy dzieci zacz�y si� u�ala� na swoj� bied�, m�wi�y, �e nie maj� coje�� i w co si� ubra�.- Nie martwcie si�, zatroszcz� si� o was. Wkr�tce wr�c� - a na razie -trzymajcie si�!To powiedziawszy lisek pobieg� dalej. Po drodze by� strumyczek, w kt�rymw�a�nie k�pali si� m�czy�ni i kobiety. I co robi nasz lisek? - Jednemuzabiera spodnie, innemu koszul� i kapelusz, a ka�demu co� innego. Takzebra� sporo rzeczy dla obojga rodze�stwa i zani�s� to do chatki.- No, Aniczko, martwi�a� si�, �e chodzicie go�o i boso. Tu jest co� dlaka�dego z was, ubierzcie si�! - Da� im rzeczy, a potem spyta�: - Hej,Janku, nie chcia�by� si� o�eni�?- Ale�, lisku, przecie� jestem jeszcze wci�� obdarty i biedny. Kto mniezechce, skoro nie mam nawet porz�dnego ubrania.- Nie martw si�, wszystko b�dzie dobrze! - pocieszy� go lisek, potempo�egna� si� z nimi i pobieg� dalej.Przyszed� pod pewn� g�r�, gdzie spotka� zaj�ca.- Kumie, lisku, dok�d tak spieszno?- Ach, m�j drogi, wszystkim lisom poz�acali ogony, a ja si� sp�ni�em;teraz p�dz� do z�otnika, �eby mi tak�e poz�oci� moj� puszyst� kit�.- S�uchaj, kumie lisie! My�liwi do�� si� nauganiaj� za mn�, �eby z�apa�takiego �adnego d�ugoucha, ale gdybym mia� z�ote uszy, by�bym wtedy jeszczewi�cej wart!- Owszem, masz racj�, ale przecie� tobie jednemu z�otnik nie b�dziepoz�aca� uszu! Gdyby was by�o wi�cej, to kto wie... Wiesz co! Przyprowad�cho�by ze dwana�cie zaj�cy, by� mo�e, w�wczas z�otnik zgodzi si� poz�oci�wam uszy.xyxxZaj�c krzykn�� w kierunku g�ry i po chwili zebra�a si� spora gromadaszarak�w. By�o ich oko�o dwunastu. Zaj�c ustawi� je parami w szeregu. Lisekwyskoczy� przed nich i ta�cz�c przywi�d� ca�� gromadk� przed kr�lewskipa�ac. Tu rzek� do zaj�cy:- No, to jeste�my na miejscu. Tu w�a�nie mieszka z�otnik. Poczekajcie,p�jd� i dowiem si�, czy zechce wam poz�oci� uszy.Szaraki czeka�y cierpliwie, a lisek pobieg� do pa�acu.M�oda ksi�niczka wygl�da�a w�a�nie przez okno. Zdziwi�a si�niepomiernie, widz�c zaj�ce, i powiedzia�a do ojca:- Chod� pr�dko, ojcze, powiedz mi, jak si� nazywaj� te zwierz�tka!- To s� zaj�ce, c�reczko!Tymczasem liska przyprowadzono przed kr�la. Ten zapyta� go, czego sobie�yczy. Lisek o�wiadczy�, �e przysy�a go ksi��� Santokop z podarunkiem orazz pro�b� o r�k� ksi�niczki.Kr�l wys�uchawszy, poleci� przekaza� wzajemne pozdrowienia ksi�ciuSantokopowi, oraz pro�b� o cierpliwo��, bowiem ksi�niczka jest jeszcze zam�oda do ma��e�stwa.Lisek po�egna� si� i wr�ci� do zaj�cy. Tu powiedzia� im, �e z�otnikzgodzi� si� poz�oci� im uszy, ale �e on sam, niestety, musi jeszcze zpoz�oceniem ogona poczeka� jaki� czas.Potem wprowadzi� zaj�ce do ogrodu, po�egna� si� z nimi i poszed� sobie.Wtem przysz�o mu na my�l, �e Janko i Aniczka mog� by� znowu g�odni. W�a�niemija� g�r�, gdzie pracowali drwale. Podkrad� si� do nich, jednemu zabra�kawa�ek s�oniny, innemu chleb i - hop! - ju� by� u Janka i Aniczki. Dziecipracowa�y na swoim poletku, ale - wyczerpane g�odem - ledwo si� rusza�y.Wraz z jedzeniem, kt�re im przyni�s� lisek, wst�pi�y w nie nowe si�y. Jad�ywi�c i jad�y, popijaj�c wod�. Po jakim� czasie lisek pyta: - No i co,Janku, jak tam z �eniaczk�? Namy�li�e� si�?- Ach, lisku, daj mi spok�j! Czy nie widzisz, �e nasza chata si� rozpada?Jak�e m�g�bym wprowadzi� do niej �on�?- Nie martw si�, Janku, postaram si� o wszystko!To rzek�szy lisek znik� znowu. Bieg�, bieg�, a� spotka� jelenia:- Lisku, kumie, dok�d tak p�dzisz?- Masz racj�, rzeczywi�cie si� �piesz�. Wszystkim lisom poz�acano ogony,a ja si� sp�ni�em. Teraz p�dz�, �eby i mnie poz�ocili moj� puszyst�kit�.xyxx- S�usznie! - przytakn�� jele�.- Hm, ciebie strzelcy widzieliby ju� z daleka, gdyby ci si� rogi �wieci�yod z�ota...- To prawda, ale jak by to by�o pi�knie! - westchn�� jele�.- Nno tak... ale dla jednego jelenia nie b�d� nawet zaczyna� zpoz�acaniem. Gdyby was by�o wi�cej, to wtedy, kto wie...Jele� odwr�ci� si� w kierunku lasu i na jego zawo�anie przybieg�o zarazdwana�cie innych jeleni. Lis stan�� na przedzie i, pi�knie ta�cz�c, powi�d�je prosto przed siebie, a one posz�y pos�usznie za nim, ustawiwszy si�parami.Tymczasem ksi�niczka ka�dego dnia wygl�da�a oknem i czeka�a na wiadomo��od ksi�cia Santokopa. Nagle ujrza�a lisa krocz�cego na czele stada pi�knychjeleni. Zawo�a�a ojca:- Ojej, ojcze, popatrz, co to si� zbli�a! Czego� takiego jeszcze, jak�yj�, nie widzia�am! A jakie wielkie rogi!- To s� zacne zwierz�ta, moja c�reczko!Lis tymczasem zwr�ci� si� do jeleni:- Zaczekajcie tutaj, a ja p�jd� do z�otnika i rozka�� mu, �eby wampoz�oci� rogi.Gdy za� wszed� do zamku, rzek�: - Przynosz� waszej wielmo�no�cipozdrowienia od ksi�cia Santokopa. Ksi��� pyta, czy dacie mu c�rk� za �on�.- Ale� naturalnie, dostanie j�, niech tylko troch� poczeka, boksi�niczka jest jeszcze za m�oda.- No, to wszystko w porz�dku. Chcieli�my tylko mie� pewno��!Teraz Lisek pobieg� do jeleni i powiedzia� im, �eby na razie posz�y doogrodu i tam poczeka�y na z�otnika. Potem wr�ci� do zamku, gdzie spodziewa�si� pocz�stunku. Rozsiad� si� i rzek�:- W domu jest o wiele lepiej ni� tutaj. Tam ko�ysz� mnie nawet w z�otejko�ysce! A tu ani nie pocz�stuj�.Us�yszawszy to kr�lowa szepn�a do m�a: - S�ysza�e�, on ma w domu z�ot�ko�ysk�! To jaki� zaczarowany ksi���!Przyniesiono wi�c pr�dko z�ot� ko�ysk�, zawieszono j� nad sto�em, tamgdzie lampa, i lisek m�g� si� wygodnie pohu�ta�. Wreszcie zdecydowa� si�p�j�� do domu. Wtedy przygotowano mu na drog� mn�stwo r�nych smako�yk�wdla przysz�ego zi�cia i jego siostry. Lisek zabra� wszystko i pobieg� doJanka i Aniczki. Tam powiedzia� im, �e tego a tego dnia wypadnie im wybra�si� wsp�lnie w drog�, w swaty. Aniczk� pouczy�, jak ma si� zachowa� wwytwornym domu, a Janka - jak ma si� zachowa� wobec m�odej narzeczonej.xyxxPotem wybrali si� w drog�, w swaty. Id�, id�. Wtem - patrz� - a tujaka� kareta ugrz�z�a w b�ocie i ludzie m�cz� si�, nie mog�c wyci�gn��. -Pomog� wam wyci�gn�� ten pow�z, ale za to musicie mi pozwoli� odci�� koniomogony - zaofiarowa� si� lisek z pomoc�. Ludzie oczywi�cie zgodzili si� nato i lisek wyci�gn�� im karet� z b�ota, a potem poobcina� koniom ogony ida� je Jankowi: - Schowaj, b�d� nam p�niej potrzebne - poleci�.Potem jeszcze d�ugo szli i szli, a� napotkali huzar�w na koniach. Lisekzagadn�� ich: - Wojacy! Przez te g�ry nie przejedziecie na waszych koniach,je�li nie poobcinacie im ogon�w! Moi �o�nierze stoj� za tymi oto w�a�nieg�rami, ale ich konie ogon�w nie maj�! Jak tylko zobacz� wasze konie zogonami, wezm� was za wroga, a wtedy - koniec z wami! Je�li jednak zobacz�wasze konie tak�e bez ogon�w, pomy�l� sobie, �e nale�ycie do mnie ispokojnie was przepuszcz�.Huzarzy us�yszawszy to, poobcinali koniom ogony i dali je liskowi, poczym odjechali w swoj� stron�.Gdy Janko, Aniczka i lisek byli ju� niedaleko zamku, natrafili na wielkiemoczary. Wtedy lisek wzi�� wszystkie ko�skie ogony i powtyka� je wgrz�zawisko. Potem w pobliskiej wsi zakupi� mn�stwo r�nych kapeluszy,dobrych i byle jakich, a by� tego chyba pe�en w�z. Jankowi poleci�: - Terazja pobiegn� do zamku, a ty - jak tylko mnie tam ju� zobaczysz - wejdzieszna most i powrzucasz te wszystkie kapelusze do wody.I lisek pobieg� na zamek, a tam, udaj�c wielce strapionego, zacz��opowiada�, �e oblubie�cowi przydarzy�o si� straszne nieszcz�cie. Otowszyscy jego �o�nierze potopili si� w grz�zawisku, tak �e tylko ledwojeszcze wida� im ogony. I: "Patrzcie, tam, dalej, gdzie p�ynie woda, tampotopili si� jego ludzie!"Kr�l z ma��onk� i ksi�niczka pe�ni przera�enia s�uchali tych wie�ci itylko dr�eli ze strachu, czy aby oblubie�cowi nie sta�o si� nic z�ego, czysi�, bro� Bo�e, nie utopi�!Tymczasem lisek opowiada� dalej, �e wszystko, co wie�li z sob�, r�wnie�zaton�o w bagnach: bogate stroje, potrawy, napoje, prezenty, s�owem -wszystko poch�on�y grz�zawiska. A teraz, ach, ten biedny m�odzieniec ijego siostra wstydz� si� tak obdarci i brudni pokaza� na zamku. Kr�lowajednak powiedzia�a, �e to nie ma znaczenia, je�li tylko narzeczony uratowa��ycie.xyWkr�tce przyniesiono pi�kne szaty, zaprz�ono wspania�e konie do powozu ipos�ano po Janka. Oboje, Janko i Aniczka, bardzo uradowani, ubrali si� w testroje i wsiedli do z�otej karocy. A lisek cieszy� si� ogromnie, �e tak imsi� to wszystko pomy�lnie uda�o.Potem, pe�en dumy i zadowolenia, wprowadzi� na zamek Janka, przysz�egozi�cia, i jego siostr�, Aniczk�.Jednak brat i siostra czuli si� onie�mieleni, nie bardzo wiedz�c, jak si�zachowa� w tak dostojnym gronie. Nie mogli pozby� si� tego uczucia i bylismutni, prawie chcia�o im si� p�aka� z �alu za tym, czego si� wyrzekli. Alego�cie weselni czynili wszystko, aby ich rozweseli� i pocieszali, �ewszystko b�dzie dobrze. Za� m�oda pani by�a bardzo dumna ze swegooblubi...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]