Jan Kochanowski - Apoftegmata, Literatura - różne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-----------------------------------------autor : Jan Kochanowskitytu� : Apoftegmatasygnatura : b00225_______)_______) Ze zbior�w Biblioteki Sieciowej)_______) <e-mail: biblioteka@poland.com>-----------------------------------------Niniejszy plik przeznaczony jest jedynie do prywatnego u�ytku.Jakiekolwiek u�ycie go do cel�w komercyjnych wymaga pisemnej zgody Poland.com SA-----------------------------------------ApoftegmataZ G�UPIM �LE �ARTOWA�Czarnkowski, biskup pozna�ski, b�d�c podagr� barzo udr�czony, zwyk� by� cz�stokro� przed wielkim b�lem te s�owa m�wi�: "Prze B�g, dobij kto, odpuszcz�". Trafi�o si�, i� le��c w tej�e chorobie, nie by� nikt inszy przy nim, jeno Tatarzyn Kamarady, s�uga jego; ten pomni�c, co wi�c pan m�wi�, ofiarowa� mu si� z pos�ug� sw�: "Panie - powiada - daj ty mnie bachmata, a ka� mi� wolno do hordy przepu�ci�, a ja ciebie zare��, jako prosisz". Biskup obaczy� si�, �e z tym �le �artowa�: "Dobrze - powiada - Kamarady, ale ka� tu komu pierwej do mnie, �e mu rozka��, aby ci� po mej �mierci dobrze odprawiono i wolno puszczono". Wyszed� Tatarzyn i zawo�a� kilku s�ug do pana. Pan, uj�rzawszy s�ugi, dopiero z onego przestrachu otrze�wia� i kaza� Tatarzyna do wie�e wsadzi�, a sam potym by� ostro�niejszy.DWU KOTU W JEDEN W�R �LE SADZA�Kanclerz jeden koronny cz�stokro� zwyk� to by� mawia�: "Z ka�dym si� zgodz�, jedno z �akomym nic, bo on chce, a ja te� chc�".�ART NIE NA CZASTen�e, upoiwszy ma�mazyj� jednego kanonika s�domierskiego, kiedy mu powiedziano nazajutrz, �e umar�, nic inszego na to nie powiedzia�, jeno to, i� mu by� jeszcze jednej nie spe�ni�.TYTU� WIELKI, DOCH�D MA�YSpytek Jordan, kasztelan krakowski, m�wi�c w radzie o doleg�o�ciach, kt�re wysokie urz�dy za sob� nios�, te� to powiedzia�: "Co sobie Spytek nagotuje, to mu pan krakowski zje".NIED�UGI ROZMYS�Ksi�dz Siemikowski, maj�c beneficium jedno controversum, w kt�rym mu Gamrat, arcybiskup gnie�nie�ski, przeszkadza�, wzi�� t� rad� przed si�, �e przysta� do tego� arcybiskupa, rozumiej�c, �e on, jako s�udze ju� swemu, nie mia� mu w tym przeszkadza�, i tego� dnia prawie, kiedy mu go zalecono i kiedy mu r�k� da�, chc�cy uczyni� wzmiank� oko�o swego beneficium. Tam Gamrat zarazem opowiedzia� si�, �e to beneficium jego jest podawania, ani �adnego na nim chce cierpie�, jeno kogo on na nie wsadzi. Siemikowski zasi� prosi�, aby raczy� na� tak wzgl�d mie� jako na s�ug� ju� swego, a tego mu �yczy�. Ale Gamrat poro�em na to barzo wstrz�sa�. Co Siemikowski obaczywszy rzek�: "Nu, mi�o�ciwy ksi�e, jaciem dlatego by� do W.M. przysta�, abych by� mia� pomoc z W.M., ale i� widz�, �e pr�zno, a ja za� odstawam". I dawszy mu r�k� szed� precz.WEDLE DATKU S�U�BAKsi�dz Tr�bski, s�u��c Szyd�owieckiemu, nieprawie by� pos�ug pilen; tam, gdy go niekt�rzy z towarzysz�w upominali, aby by� pilniejszy. "Oj - powiada - wiem ci, jako za kop� s�u�y�".ZJEDNANIE NIEUMY�LNEGamrat, arcybiskup, gniewa� si� na ksi�dza Krupskiego. Trafi�o si�, i� arcybiskup jecha� z zamku w Krakowie, a ksi�dz Krupski na zamek, i przysz�o im si� mija� prawie ju� przed kamienic� arcybiskupi�. Ksi�dza Krupskiego ko� mia� ten obyczaj, �e od koni nie da� si� lada jako odwodzi�, i cz�sto si� trafia�o, �e potkawszy si� z drugimi, rad si� nazad wraca�. To� i natenczas uczyni�, bo ksi�dz Krupski chcia� arcybiskupa ochotnie min��, a szkapa jego stan�� i zatar� si� z koniem arcybiskupim tak, �e si� �adnym obyczajem nie da� odwie��, a� tak z nim pospo�u do kamienice wjacha� z wielkim strachem i frasunkiem ksi�dza Krupskiego. Arcybiskup pocz�� si� by� z przodku gniewa�, ale obaczywszy potym, co si� dzia�o, �mia� si� niewymownie i prosi� ksi�dza Krupskiego na obiad, i tam si� z nim zjedna�.NIEPOTRZEBNE CEREMONIJEKsi�dz Myszkowski, biskup p�ocki, kiedy si� trafi�o komu prze zdrowie czyjekolwiek u jego sto�u pi�, prosi�, aby to siedz�c odprawowano, a jesliby ju� wstawa�, tedy przynamniej niechajby ci tylko stali, kto pije i do kogo pij�, bo ci jakokolwiek ju� maj� przyczyn� do stania. "Ale - powiada - kiedy dwa do siebie pij�, a trzeci te� do nich wstanie, jakoby rzek�: Pijcie te� do mnie!"WIELKIEMU PANU NIE WSZYTKIEGO BACZY�Ocieski, kanclerz koronny, dziwnie si� o to gniewa�, kto u jego sto�u jedz�c obrus kiedy oplusn��. Panu Wolskiemu, kasztelanowi czerskiemu, trafi�o si� to, �e, jedz�c u niego, obla� obrus. Gospodarz, jako to by� zwyk�, okaza�, �e mu to niemi�o. Co pan czerski obaczywszy kaza� ch�opcu swemu grosz na st� po�o�y�, m�wi�c: "Niech to praczce dadz�, by ten obrus upra�a".POTRAWY NIEPRZYRODZONEBaranczuch, Tatarzyn, kt�rego by� pan jego w Rzymie kardyna�owi jednemu darowa�, kiedy go potym po kilku lat jeden z znajomych, trafiwszy si� do Rzymu, pyta�, jako si� ma, powiedzia�: "Niedobrze; traw� jesz kak baran", daj�c zna�, �e mu si� sa�ata w�oska nie podoba�a.KU TEMU�Polak jeden, jechawszy na nauk� do W�och, nie by� tam, jeno przez lato, a na zim� przyjecha� za� do domu; kiedy go ojciec pyta�, czemu tak rych�o przyjecha�, powiedzia�: "�e mi� tam przez wszytko lato traw� karmiono, tak �em si� ba�, �eby mi zimie siana nie dawano."CIERPLIWA PAMI��Kr�l Zygmunt mia� ten obyczaj, �e zaw�dy umywaj�c si� dawa� pier�cienie z palc�w trzyma� tymczasem kt�remukolwiek dworzaninowi. Trafi�o si� raz, �e siadaj�c ju� za st�, przepomnia� ich u tego, komu je by� poda�, a ten te� nie przypomnia�. W rok potym, zdejmuj�c tak�e pier�cienie z palc�w przed wod�, si�gn�� ten�e po nie, kt�remu je te� by� przedtym da�. Kr�l r�ki umkn�� m�wi�c: "Wr��cie mi one pierwej, com wam by� tak rok da� trzyma�".NIE POSPOLITOWA� SI� BARZO Z PANYTen�e kr�l Zygmunt, i� nigdy sam nie siad� do sto�u swego, ale zaw�dy kt�remukolwiek panu abo i kilkiem siada� kaza�, ksi�dz Naropi�ski przewiedzia� to by� tak, i� niemal zaw�dy do kr�lewskiego sto�u siada�, cho� mu nic nie m�wiono. Chc�c mu tedy to kr�l omierzi� spyta� go przed obiadem, ju� kiedy mia� prawie za st� siada�. "Ksze Naropi�ski, umyli�cie si�?" - "Umy� - powiada - mi�o�ciwy kr�lu"! "Id�cie� do domu je��"!�ART PA�SKITen�e kr�l Zygmunt graj�c flusa, i� mu przysz�y dwa kr�la, powiedzia�, �e ma trzy kr�le; kiedy go gracze pytali: "A trzeci gdzie?" "A tom ja - powieda - trzeci" - i wzi�� gr�.NIEPEWNY D�U�NIKGamrat, arcybiskup, i� by� pan hojny, co za tym wi�c rado chodzi, by� te� i d�u�ny, a gdy mu przypominano od kogo, aby o tym my�li�, jakoby d�u�nikowi zap�aci�: "Dosyciem ja - powiada - my�li�, gdziem pieni�dzy mia� dosta�; niechaj�e te� on my�li, sk�d mu je zap�ac�".KU TEMU�Ten�e by� winien pewn� sum� pieni�dzy X., w kt�rej, i� by� ju� na po�y zw�tpi�, przedsi� przynamniej chodzi� na ka�dy dzie� do jego sto�u i kto go jeno pyta�: "Dok�d idziesz?" - "Id� - powiada - swoje pi��set z�otych odjada� u ksi�dza arcybiskupa".�GARZESta�czyk powiada�, �e nie masz wi�tszych �garz�w w Polszcze, jeno arcybiskup Gamrat a Maciejowski, biskup krakowski, bo �w powiada�: "Wszytko wiem" - a nie wiedzia� nic; ten za� m�wi� rad : "Wier�, nie wiem" - a wszytko wiedzia�.ODPOWIED� NIESPODZIEWANAZiemianin jeden w Polszcze, o�eniwszy si�, w kilka niedziel zasta�, a �ona le�y w po�ogu; i pocznie okna, co by�y zas�onione, oddziera� i frasowa� si�. A �ona le��c: "Nie frasuj si� - powiada - nie frasuj, nie twoje�".HARABURDA Z WOJN�Na sejmie lubelskim 1569, kiedy byli panowie litewscy przed sko�czeniem unijej cicho ujechali, mi�dzy inszymi �arty, kt�rych by�o niema�o, te dwa wierszyki na �cienie by�o napisano:Litwa z nami Unij� uczyni�a strojn�,Uciekli, zostawiwszy Haraburd� z Wojn�.A to natenczas byli dwa pisarze litewscy, kt�rzy byli przy kancelaryjej zostali, jakoby miasto unijej - burda i wojna.AKOLICIZiemianin jeden szed� przez ko�ci�, gdzie natenczas niema�� liczb� kap�an�w biskup po�wi�ca�. I spyta, co by to za ceremonije by�y. Odpowiedzia� mu jeden, �e to s� akolitowie, co je biskup �wi�ci. "Rozumiem - powiada - na nasz� to pszenic� wr�ble."JEZUS JUDASZA PRZEDA�Ciecierski, w radomskiej ziemi, us�yszawszy �aka pod oknem, kt�ry, wywr�ciwszy niebacznie s�owa, tak �piewa�: "Jezus Judasza przeda�", etc. - "Dobrze tak - powiada - bo Go on te� by� przedtym przeda�".MNISI I �ONASiemie�ski, w radomskiej ziemi, mieszkaj�c w mili od klasztora albo bli�ej sieciechowskiego, i� to ludzie na� wiedzieli, �e oko�o �ony by� niejako zelozus, przy biesiedzie u niego� w domu umy�lnie wzmiank� oko�o wtargnienia Tatar�w uczyniono: tam, gdy ka�dy swe widzenie jako w takiej trwodze powiada�, gdzie by si� z �on� i dzie�mi uda�, pytali Siemie�skiego: "A ty gdzie z swoj�"? Drugi siedz�c podle niego: "Nie wiem gdzie indziej, jeno do klasztora". A Siemie�ski zatym: "A wie go dijabe�, komu by si� pierwej broni�, czy Tatarom od muru, czy mnichom od �ony".DO S�DNEGO DNIAPan D�bie�ski, kanclerz koronny, maj�c poruczenie od kr�la, aby pewn� spraw�, kt�ra si� natenczas toczy�a przed kr�lem, na inszy dzie� od�o�y�, tymi s�owy powiedzia�: "W tej a w tej rzeczy tak Kr�l J.M. dekret czyni etc., a t� drug� odk�ada do s�dnego dnia", miasto tego, co mia� rzec: "do s�dowego dnia". Ale tak podobno chcia� tkn�� kunktacyjej, kt�ra zbytnia by�a.* Apoftegma - wed�ug s�ownika M�czy�skiego: "Powie�� subtilna a barzo trefna wielkich a znamienitych ludzi". W XVI wieku chetnie gromadzono "apoftegmata" i og�aszano je drukiem, czasami tak�e pod tytu�em "Facecje".
[ Pobierz całość w formacie PDF ]