Stephen King - Mroczna Wieża Ii, Ebooki, King
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
STEPHEN KINGMROCZNA WIE�A IIPOWO�ANIE TR�JKIZ angielskiego prze�o�y�ZBIGNIEW A. KR�LICKITytu� orygina�u:THE DARK TOWER II: THE DRAWING OF THE THREECopyright (c) Stephen King 1987All rights reservedIlustracja na ok�adce: Larry Rostant/Artist Partners Ltd.Projekt graficzny ok�adki: Andrzej Kury�owiczISBN 83-88087-86-KZam�wienia hurtowe:Firma Ksi�garska Jacek OlesiejukKolejowa 15/17, 01-217 Warszawatel./fax (22)-631-4832, (22)-632-9155e-mail: hurt@olesiejuk.plwww.olesiejuk.plWydawnictwo L & L/Dzia� HandlowyKo�ciuszki 38/3, 80-445 Gda�sktel. (58)-520-3557, fax (58)-344-1338WYDAWNICTWO ALBATROSANDRZEJ KURY�OWICZadres dla korespondencji:skr. poczt. 55, 02-792 Warszawa 78Warszawa 2002. Wydanie ISk�ad: Laguna; Monta� ok�adki: Plus 2Druk: OpolGraf S.A.Donowi Grantowi,kt�ry zaryzykowa� wydanie tych powie�ci,jedn� po drugiejSPIS TRE�CISTRESZCZENIE 9PROLOG: �EGLARZ 13WI�ZIE� 231. Drzwi 252. Eddie Dean 413. Kontakt i l�dowanie 614. Wie�a 935. Rozgrywka i strzelanina 136TASOWANIE 177W�ADCZYNI MROKU 2051. Detta i Odetta 2072. Czas zmian 2353. Odetta po drugiej stronie 2504. Detta po drugiej stronie 274POWT�RNE TASOWANIE 309POPYCHACZ 3471. Gorzkie lekarstwo 3492. S�oik miodu 3633. Roland zdobywa lek 3764. Wyb�r 413OSTATNIE TASOWANIE 437POS�OWIE 447STRESZCZENIEPowo�anie Tr�jki jest drugim tomem d�ugiej opowie�ci zaty-tu�owanej Mroczna wie�a, a zainspirowanej i w pewnym stopniuopartej na narracyjnym poemacie Roberta Browninga ChildeRoland przyby� do Mrocznej Wie�y (kt�ry z kolei zawdzi�czaswe powstanie Kr�lowi Learowi).Pierwszy tom, Roland, opowiada o tym, jak tytu�owy bohater,ostatni rewolwerowiec �wiata, kt�ry poszed� naprz�d, w ko�cuodnajduje cz�owieka w czerni - czarownika, kt�rego �ciga� odbardzo dawna - od jak dawna, jeszcze nie wiemy. Cz�owie-kiem w czerni okazuje si� niejaki Walter, podaj�cy si� zaprzyjaciela ojca Rolanda z czas�w, zanim �wiat poszed� na-prz�d.Celem d��e� Rolanda nie jest cz�owiek w czerni, lecz Mrocz-na Wie�a. Cz�owiek w czerni, a �ci�le m�wi�c, posiadana przezniego wiedza, to pierwszy krok na drodze do tego tajemniczegomiejsca.Kim w�a�ciwie jest Roland? Jak wygl�da� jego �wiat, zanimposzed� naprz�d? Czym jest Wie�a i dlaczego do niej d��y?Mamy tylko cz�ciowe odpowiedzi. Roland to gunslinger,swego rodzaju rycerz, krzy�owiec, jeden z tych, na kt�rychspoczywa obowi�zek zachowania �wiata, kt�ry by� "wype�nionymi�o�ci� i �wiat�em", zanim poszed� naprz�d.9Wiemy, �e uczucia Rolanda wcze�nie wystawiono na ci�k�pr�b� po odkryciu, �e jego matka zosta�a kochank� Martena,znacznie pot�niejszego czarownika ni� Walter (kt�ry jestsprzymierze�cem Martena, co ukrywa przed ojcem Rolanda).Wiemy, �e Marten celowo ujawni� to Rolandowi, spodziewaj�csi�, �e m�odzieniec nie poradzi sobie z trudno�ciami i sko�czyna wygnaniu. Wiemy tak�e, �e Roland pomy�lnie przeszed� t�pr�b�.Co jeszcze wiemy? Na pewno to, �e �wiat rewolwerowca nier�ni si� tak bardzo od naszego. Przetrwa�y takie symbole, jakdystrybutory paliwa czy niekt�re piosenki (na przyk�ad HeyJude albo ten prymitywny wierszyk, zaczynaj�cy si� s�owami:"Fasola, fasola, to czysta muzyka..."), jak r�wnie� zwyczajei rytua�y dziwnie podobne do tych, jakie napotykamy w naszychromantycznych wizjach Dzikiego Zachodu.Przedziwna p�powina ��czy nasz �wiat ze �wiatem rewol-werowca. W zaje�dzie przy dawno nieucz�szczanym szlakudyli�ans�w, na rozleg�ej i ja�owej pustyni, Roland spotykach�opca imieniem Jake, ch�opca, kt�ry umar� na naszym �wiecie;zosta� zepchni�ty z chodnika przez wszechobecnego (i niego-dziwego) cz�owieka w czerni. Ostatnim wspomnieniem Jake'a,kt�ry w swoim - naszym - �wiecie szed� do szko�y z teczk�w r�ku, zawieraj�c� drugie �niadanie, jest upadek pod ko�anadje�d�aj�cego cadillaca... i �mier�.Zanim dopadnie cz�owieka w czerni, Jake umiera ponownie...tym razem dlatego, �e rewolwerowiec, stan�wszy przed drug�bolesn� decyzj� w swoim �yciu, postanawia po�wi�ci� przy-branego syna. Maj�c wyb�r mi�dzy Wie�� a dzieckiem, by�mo�e mi�dzy pot�pieniem a zbawieniem, Roland wybieraWie��."Wi�c id�,- m�wi mu Jake, zanim runie w otch�a�. - S��wiaty inne ni� ten".Do ostatecznej rozgrywki mi�dzy Rolandem a Walteremdochodzi w zakurzonej golgocie, miejscu czaszek. Cz�owiekw czerni za pomoc� talii kart tarota przepowiada Rolandowi10przysz�o��. Te karty, przedstawiaj�ce cz�owieka zwanego Wi�-niem, kobiet� zwan� W�adczyni� Mroku oraz jeszcze mrocz-niejsz� posta�, kt�r� jest po prostu �mier� ("lecz jeszcze niedla ciebie" - m�wi mu cz�owiek w czerni), sk�adaj� si� naprzepowiedni�, kt�ra zi�ci si� w tym tomie... na drugi krokRolanda podczas d�ugiej i trudnej w�dr�wki do MrocznejWie�y.W pierwszym tomie pozostawili�my Rolanda siedz�cego nabrzegu oceanu i ogl�daj�cego zach�d s�o�ca. Cz�owiek w czernijest martwy, a przysz�o�� rewolwerowca niewiadoma. Powo�a-nie Tr�jki zaczyna si� na tej samej pla�y, nieca�e siedem godzinp�niej.PROLOG:�EGLARZPROLOGRewolwerowiec zbudzi� si� z dziwnego snu, kt�ry zdawa� si�sk�ada� z jednego obrazu: �eglarza z talii tarota, za pomoc�kt�rej m�czyzna w czerni przepowiedzia� mu (a przynajmniejtak twierdzi�) nieweso�� przysz�o��.On tonie, rewolwerowcze - m�wi� cz�owiek w czerni -i nikt nie rzuca mu liny. To ch�opiec, Jake.A jednak to nie by� koszmar, ale dobry sen. Dobry, gdy� torewolwerowiec ton��, co oznacza�o, �e wcale nie by� Rolandem,lecz Jake'em, i przyj�� to z ulg�, bo by�oby o wiele lepiejuton�� jako Jake, ni� �y� dalej jako cz�owiek, kt�ry na zimnozdradzi� ufaj�cego mu dzieciaka.Dobrze, w porz�dku, uton� - pomy�la�, s�uchaj�c szumumorza. Dajcie mi uton��. Ale nie by� to odg�os otwartych w�d,lecz charkot wody d�awi�cej si� na kamieniach. Czy�by by��eglarzem? Je�li tak, to czemu l�d by� tak blisko? A w�a�ciwie,czy nie by� na l�dzie? Czu�, �e...Lodowato zimna woda wla�a mu si� do but�w i wpe�z�a poudach do krocza. Szeroko otworzy� oczy, gwa�townie wyrwanyze snu... nie z powodu przemarzni�tych j�der, kt�re nagleskurczy�y si� do wielko�ci orzech�w laskowych, ani przez t�szkarad� po jego prawej r�ce, lecz na my�l o swoich rewol-werach... Rewolwerach i - co jeszcze wa�niejsze - nabojach.15Zamoczon� bro� mo�na szybko roz�o�y�, wytrze� do sucha,]naoliwi�, ponownie wytrze�, zn�w naoliwi� i powt�rnie z�o�y�,natomiast naboje, tak samo jak zapa�ki, mog�y po zamoczeniu*nadawa� si� do u�ytku lub nie.Szkarada by�a jakim� pe�zaj�cym stworzeniem, kt�re naj-widoczniej zosta�o wyrzucone na brzeg przez poprzedni� fal�.Z trudem wlok�a swe mokre, b�yszcz�ce cia�o po piasku. Mia�aprawie trzy stopy d�ugo�ci i znajdowa�a si� mniej wi�cej jardna prawo. Spogl�da�a na Rolanda pustymi �lepiami na rucho-mych s�upkach. Otworzy�a d�ugi, z�bkowany dzi�b i zacz�awydawa� d�wi�ki upiornie podobne do ludzkiej mowy: To-to--tak? Tu-tu-tum? Ta-ta-tam? Ty-ty-tyk?Rewolwerowiec widywa� homary. Nie by� to homar, chocia�spo�r�d wszystkich stworze�, kt�re Roland kiedykolwiek wi-dzia�, jedynie do homara by� troch� podobny ten stw�r. Naj-wyra�niej wcale si� nie ba�. Roland nie wiedzia�, czy to stwo-rzenie jest niebezpieczne, czy nie. Nie przejmowa� si� swoimobecnym stanem - to znaczy tym, �e chwilowo nie mo�esobie przypomnie�, gdzie w�a�ciwie jest, jak si� tu znalaz� i czynaprawd� dopad� cz�owieka w czerni, czy te� by� to tylko sen.Wiedzia� jedynie, �e musi wydosta� si� st�d, zanim utonie.Us�ysza� przeci�g�y, wzbieraj�cy ryk wody i oderwa� wzrokod stworzenia (przystan�o i wystawi�o szczypce, za pomoc�kt�rych si� porusza�o, w wyniku czego w absurdalny spos�bupodobni�o si� do boksera przyjmuj�cego pozycj� do walkiz p�dystansu, jakiej uczy� ich Cort). Spojrza� na nadci�gaj�c�fal�, zwie�czon� grzyw� piany.Ono s�yszy t� fal� - pomy�la� rewolwerowiec. Cokolwiek tojest, ma uszy.Spr�bowa� wsta�, lecz zbyt �cierpni�te nogi ugi�y si�pod nim.Wci�� �ni� - przemkn�o mu przez g�ow�, lecz nawet w jegoobecnym stanie ta mo�liwo�� by�a zbyt kusz�ca, aby w ni�uwierzy�. Znowu spr�bowa� wsta�, co mu si� prawie uda�o,i ponownie upad�. Fala za�amywa�a si�. Nie by�o czasu. Musia�16poprzesta� na poruszaniu si� w taki sam spos�b, jak to stworze-nie po jego prawej: na r�kach przeci�ga� sw�j ty�ek po drobnychkamieniach, odsuwaj�c si� od wody.Nie zdo�a� ca�kowicie uciec przed fal�, ale nie zmoczy�aniczego poza jego butami. Si�gn�a mu prawie do kolan i cof-n�a si�.Mo�e ta pierwsza nie dotar�a tak daleko, jak my�la�em.Mo�e...Na niebie wisia� p�ksi�yc. By� zas�oni�ty ca�unem mg�y,a mimo to rzuca� do�� �wiat�a, by rewolwerowiec m�g� dostrzec,�e olstra s� zbyt ciemne. A wi�c jednak bro� si� zamoczy�a.Nie m�g� oceni� jak bardzo ani sprawdzi�, czy spotka�o tor�wnie� naboje. Zanim to sprawdzi, musi wydosta� si� z wody.Musi...Ty-ty-tu? Tym razem znacznie bli�ej. Obawiaj�c si� wody,zapomnia� o stworzeniu wyrzuconym przez ni� na brzeg. Obej-rza� si� i zobaczy�, �e znajdowa�o si� ju� mniej ni� jard odniego. Wbija�o kleszcze w usiany kamykami i muszlami piachpla�y, przemieszczaj�c si�. Podnios�o swoje p�kate, okrytepancerzem cia�o, przez chwil� przypominaj�c skorpiona, leczRoland nie dostrzeg� ��d�a na ko�cu odw�oka.Kolejny przeci�g�y ryk, tym razem o wiele g�o�niejszy. Stw�rnatychmiast znieruchomia� i podni�s� szczypce, przybieraj�cpozycj� do walki z p�dystansu.Ta fala by�a wi�ksza. Roland zn�w zacz�� czo�ga� si� w g�r�po piachu i kiedy podpar� si� r�kami, stw�r zaatakowa� z szyb-ko�ci�, jakiej nie zapowiada�y jego dotychczasowe ruchy.Rewolwerowiec poczu� przeszywaj�cy b�l w prawej d�oni,ale teraz nie mia� czasu o tym my�le�. Odepchn�� si� obcasamiprzemoczonych but�w, podpar� r�koma i zdo�a� umkn��przed fal�.To-to-tak? - docieka� stw�r swym �a�osnym g�osem. Niepomo�esz mi? Nie widzisz, �e jestem zrozpaczony? Rolanddostrzeg� kawa�ki swego pierwszego i drugiego palca, znikaj�cew z�bkowanym dziobie stwora. Ten ponownie skoczy� i Roland17zdo�a� podnie�� brocz�c� krwi� r�k...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]