ebook(1), ebooki3
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Upadek Arcymaga
Wersja Autorska
Autor: Przemysław Kałaska
Projekt okładki: Łukasz Klepaczewski
Wyd. Fabryka Informatyki
ISBN 978-83-63661-00-7
Copyright © 2012 by Przemysław Kałaska,Warszawa 2012
Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana ani
rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących,
nagrywających i innych bez pisemnej zgody posiadacza praw autorskich
.
2
Upadek Arcymaga
Wojny się skończyły. Miasta odbudowano. Zgliszcza spalonych
wsi porosła trawa. Armie wróciły do domów. Miecze przekuto na
kosy. Ostrza toporów, które niegdyś spłynęły krwią przysłużyły
się karczowaniu lasów gdyż te musiały ustąpić miejsca sadom
i pastwiskom. Wojownicy zmienili się w rolników. Magowie
wrócili do swych wież by uczyć następców. Wykrwawione
narody wreszcie mogły cieszyć się pokojem i dostatkiem.
Lata mijały, bohaterowie pól bitewnych umarli i stali się
historią, ta zaś zmieniła się w legendę. W końcu nikt już nie
pamiętał, o co tak naprawdę przelewali krew pradziadowie.
Po przodkach pozostały jedynie monumentalne cytadele oraz
kuszące zaginionymi skarbami opowieści . . . .
3
Prolog
Drzwi otworzyły się z lekkim zgrzytem a w wejściu pojawił
się niewysoki mężczyzna. Szary studencki płaszcz spięty pod
szyją srebrną klamrą skrywał całą jego postać. Nowoprzybyły
pozdrowił gestem siedzącego we wnętrzu komnaty Arcymaga
a gdy ten odpowiedział ledwie dostrzegalnym skinięciem
głowy, wśliznął się do środka i posłusznie zajął wskazane
przez przełożonego miejsce po drugiej stronie rzeźbionego
kamiennego biurka. Młodzian ważył w myślach słowa,
którymi chciał się zwrócić do przełożonego a po chwili
zastanowienia przemówił cichym lecz pewnym głosem
— Mistrzu popełniłem błąd studiując zakazane księgi
— Arcymag spojrzał w stronę adepta a na jego twarzy
w miejsce początkowego zaskoczenia zjawiła się furia. Adept
wiedząc, że za chwilę przełożony odbierze mu głos dając
upust wściekłości w niekończącej się tyradzie o wpajanym
adeptom regulaminie i zawiedzionym zaufaniu kontynuował
— gdyż nie przeczytałem ostatniej z nich a jest akurat w pana
gabinecie mógłby mi pan ją podać — te słowa zbiły Arcymaga
z tropu, stał przez chwilę z szeroko otwartymi oczyma
wbitymi w siedzącego beztrosko studenta. Po dłuższej chwili
milczenia zadygotał ze złości i począł krzyczeć coś nieskładnie
o skandalu i wyrzuceniu z akademii. Młodzian spodziewał
4
się takiego obrotu sprawy, wstał z wolna zdejmując z głowy
zasłaniający dotąd twarz kaptur. Niespodziewanie przerwał
przełożonemu — proszę mi dać tę księgę w przeciwnym razie
będę musiał posunąć się do bardziej drastycznych sposobów
by ją odebrać — tego Arcymag nie mógł już znieść, w jednej
chwili ujął stojącą obok jego zdobionego fotela brzozową laskę
i wykonując niedostrzegalny ruch dłoni wymamrotał kilka
słów a z końca jego laski wystrzelił skrzący się tysiącami barw
pocisk, adept był przygotowany także na ten ruch, pośpiesznie
wykonał gest wprawiający w działanie kontr zaklęcie, poblask
pocisku przygasł a on sam rozpłynął się jak miraż na pustyni.
Młodzian nie docenił jednak siły zaklęcia, które rozbił jedynie
w połowie i rażony niespodziewanym ciosem wystrzelił nad
podłogę zatrzymując się dopiero na ścianie. — Przeceniłeś
własne siły młodzieńcze —wymamrotał Arcymag stając nad
pokonanym. Adept jednak przewidział i to, wypowiedział
ostatnią strofę zaklęcia rozbijającego nadłamaną wcześniej
magiczną barierę wokół budowli uczelni, po czym wprawił
w działanie ostatnie przygotowane na dzisiaj zaklęcie
usuwające spod budynku kamień węgielny. Ściany komnaty
zadrżały. Arcymag wykonywał gesty mrucząc pod nosem
zaklęcia wstrzymujące zapadanie się gmachu a młodzian
korzystając z chwili nieuwagi swego byłego mistrza chwycił
zakazaną księgę zaobserwowaną już wcześniej na półce za
przełożonym i w jednej chwili znalazł się na korytarzu. Pędząc
krętymi schodami w dół dziękował w duszy przeznaczeniu,
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]